2014
Wolsztyn — pożegnanie
Dzień 31 marca 2014 był ostatnim dniem planowej obsługi pociągów pasażerskich trakcją parową w Polsce. Chodzi oczywiście o parowozownię Wolsztyn i dwie pary pociągów z Wolsztyna do Leszna. W sobotę 29 marca postanowiłem przejechać się na tej trasie, być może po raz ostatni planowym pociągiem osobowym prowadzonym wolsztyńskim parowozem.
EIC 46 Berlin-Warszawa-Express
Dojazd do Wolsztyna z Warszawy w tym rozkładzie jazdy był trudniejszy niż w zeszłym, jeśli chciało się ostatni odcinek pokonać pociągiem z parowozem. Dawniej, gdy parowozy jeździły na linii do Poznania, wystarczyła jedna przesiadka. Obecnie trzeba dojechać do Leszna, gdzie nie da się dojechać przed 10.00 bezpośrednio (a pociąg do Wolsztyna odjeżdża o 10.03). Mimo wszystko nie trzeba wyjeżdżać dzień wcześniej. Wystarczy wyruszyć z Warszawy pierwszym BWE
, dojechać nim do Poznania, tam mamy siedem minut do odjazdu osobowego Przewozów Regionalnych do Leszna, który dociera tam pięć minut przed odjazdem pociągu do Wolsztyna.
Do punktualności Berlin-Warszawa-Express
nie można się przyczepić. Odjazd ze Wschodniego planowo, o 5.41. Do Poznania przyjechaliśmy przed czasem — o 8.21 (w rozkładzie 8.25). Dzięki temu przesiadka była spokojniejsza, bo BWE
zatrzymuje się przy peronie pierwszym, a pociąg od Leszna odjeżdżał z szóstego. Dobrze, że nie było zabawy z peronami pokroju 4a czy 4b, ale i tak trzeba było przejść pod starym dworcem i całą zachodnią częścią stacji.
R 77440
Liczyłem na skład wagonowy z bohunami, ale musiałem zadowolić się dwoma klasycznymi EN57. Odjechaliśmy planowo. W Poznaniu było słonecznie, ale podczas drogi słońce zaszło i dość szybko pojawiła się gęsta mgła.
KW 77451
Pociąg z Poznania zatrzymał się w peronach stacji Leszno z dwuminutowym opóźnieniem, o 10.00. Trochę mnie to martwiło, bo z pięciu minut na przesiadkę zrobiły się trzy. A musiałem przedostać się między dwoma skrajnymi peronami leszczyńskiego dworca wyspowego.
Po przebiegnięciu przejściem podziemnym okazało się, że mam jeszcze chwilę, choć sygnał na semaforze wyjazdowym został już podany. Na peronie stało sporo osób robiących jeszcze zdjęcia. Mi również udało się zrobić kilka zanim wsiadłem do dość pełnego składu — nie istniała żadna wolna czwórka. Odjechaliśmy o 10.04 (+1).
Zgodnie z planem, o 11.16 dojechaliśmy do Wolsztyna. Po drodze widać było sporo goniących pociąg samochodami.
Parowozownia Wolsztyn
W skrócie sytuacja wygląda następująco: UM Województwa Wielkopolskiego nie przedłużył umowy z PKP Cargo na obsługę trakcyjną dwóch par pociągów relacji Wolsztyn — Leszno. Dotychczasowa umowa obowiązywała do 31 marca bieżącego roku i od pierwszego kwietnia obsługę pociągów przejęły szynobusy Kolei Wielkopolskich.
W piątek (28 marca) odbyło się spotkanie ostatniej szansy
, na którym jednak nie ustalono nic poza datą kolejnego spotkania — 18 kwietnia. Zatem do tego momentu na pewno nie ujrzymy parowozów w ruchu planowym. Co będzie dalej chyba nie wie nikt.
Z jednej strony szkoda, bo to naprawdę była wielka atrakcja. W Europie jest wiele kolei muzealnych z dość częstymi kursami, jednak tylko u nas połączenia te nie miały statusu specjalnych, lecz były normalnymi, regionalnymi pociągami.
Z drugiej — wolsztyńskie parowozy były trochę zajeżdżane taką eksploatacją, a PKP Cargo jakoś nie sypało szczególnie dużą kasą na ich utrzymanie. Znamienne jest to, że obecnie sprawne są tylko dwa parowozy jednej serii: Ol49-59 i Ol49-69 (ta druga obecnie i tak jest odstawiona — przygotowywana jest w Lesznie do rewizji podwozia przed komisarza odbiorczego). Realnie patrząc, to ciężko mieć pretensję do towarowego przewoźnika: po wejściu na giełdę zarząd spółki zainteresowany jest tylko zyskami, a nie utrzymywaniem zabytkowych maszyn. Chociaż i tak, moim zdaniem, Cargo robi więcej dla naszego dziedzictwa technicznego, niż matka PKP S.A. (sprawa z Muzeum Kolejnictwa).
KW 77428
Powrót o 13.16. Podobnie i tym razem oelka dotarła do stacji docelowej o czasie (14.36). Słabe w tym rozkładzie było to, że dla parowozów założono maksymalną prędkość 50 km/h, co znacząco wydłużyło czas jazdy w porównaniu do szynobusów. A przecież gdy parowozy jeździły na Poznań, bez problemu osiągały 80 km/h. Wszak prędkość maksymalna Ol49 to 100 km/h. Pewnie oszczędności.
Leszno
TLK 65102 Pomorzanin
Do Poznania wracałem TLK 65102, który dojechał tam przed czasem — już o 16.20 (planowo o 16.26).
Gdy wysiadłem właśnie zapowiedziano 170-minutowe opóźnienie BWE
z Berlina. Na szczęście nie dotyczyło ono mnie, gdyż zaplanowałem powrót później, Zielonogórzaninem
. Jednak wszyscy ludzie wpadli w panikę i nie mogłem kupić biletów na przyszły wyjazd w COK PKP Intercity, bo wszyscy tam się rzucili i zaczęli krzyczeć, że jakim prawem obsługiwani są klienci według kolejki. Bo coś tam, że PKP znowu ma ich w d…
. BWE
ostatecznie miał ponad czterogodzinne opóźnienie, którego NIE złapał w Polsce. Znaczy się PKP Intercity powinno podjąć decyzję o honorowaniu biletów na BWE
w TLK Sukiennice
i TLK Czartoryski
(połączenie z przesiadką w Kutnie), ale krzykiem dużo się nie załatwi. (Nie wiem jak to się skończyło, może wprowadzono honorowanie. Chociaż ze Sparami mógłby być problem.)
TLK 71100 Zielonogórzanin
Z Poznania o 19.37 (+2), do Warszawy Wschodniej dojechaliśmy o 23.13 (+3). Po drodze, w Jackowicach mieliśmy dodatkowy postój spowodowany wyprzedzaniem przez opóźniony EIC Neptun
. Przyprowadziła nas śliczna EP08-007 (w historycznych barwach).
Przyporządkowane kategorie: Wolsztyn (3), Ol49 (2), EP07 (14), EC Berlin-Warszawa-Express (3), Warszawa (19), Poznań (4), EN57 (7), Warszawa Wschodnia (7), 163 (2), 120A (1), TLK Zielonogórzanin (2), TLK Pomorzanin (1), EP08 (3), EU44 (1), Leszno (1), Pm36 (1), Tr5 (1), Ok1 (1), WARS (3), Poznań Główny (2)