Menu

Tatry i Poprad

Lublin, Rzeszów, Zakopane, Kraków, Krynica
6
lipca
2014
20.52

Krynica-Zdrój

Wizyta w Krynicy-Zdroju. Jeszcze przed świtem wyjazd z Krakowa pociągiem Regio Jaworzyna, w trakcie dnia wjazd na Górę Parkową i Jaworzynę Krynicką, a wieczorem powrót nocnym Popradem do Warszawy.

#Fot. 572
Godzina 4.27, widok z okna pokoju.
#Fot. 573
Kraków Główny, peron pierwszy.

R 30605 Jaworzyna

Jedyną możliwością dostania się do Krynicy przed południem był właśnie ten pociąg — wyruszający z Krakowa Głównego o 5.08 i dojeżdżający do stacji docelowej o 11.21. Można byłoby jeszcze dojechać na 8.09, ale wiązałoby się to z wyjazdem dzień wcześniej i nocnym koczowaniem na dworcu w Tarnowie. Z kolei TLK Poprad dojeżdżał do Krynicy o 12.32, przy czym grupa z Warszawy odjeżdżała z Krakowa Głównego o 5.12, część z Gdyni o 6.04, a całość połączona w Płaszowie ruszała dopiero o 6.50.

#Fot. 574
EN77-005 jako pociąg 30605 Jaworzyna do Krynicy i EN57 o nieznanym numerze jako 33501 do Wadowic.
#Fot. 577
Wnętrze Acatusa II.
#Fot. 579
Budynek dworca w Starym Sączu.

Wracając do Jaworzyny: pokonanie 227 kilometrów zajęło sześć godzin i trzynaście minut, co daje prędkość handlową równą 36,51 km/h. Mimo tak słabego wyniku podróż wcale mi się nie dłużyła. Co więcej, momentami zastanawiałem się skąd tak słaby czas — nie miałem wrażenia, że pociąg się wlecze. Myślę, że wśród przyczyn tego odczucia można wymienić piękne widoki z okien pociągu i niską frekwencję, która pozwoliła na nieskrępowane oglądanie ich z obu stron acatusa. Na całej trasie pociąg jechał w miarę planowo, a do Krynicy dotarł zgodnie z rozkładem.

Dygresja: chętnie bym widział powrót grupy wagonowej pociągu ekspresowego Tatry do Krynicy i to odłączanej w Chabówce! Przez pewien czas (w rozkładach 1975/76 i 1976/77) istniała taka właśnie grupa, która od Chabówki jechała linią 104 przez Limanową do Nowego Sącza, a następnie już kryniczanką do Krynicy. Oczywiście w chwili obecnej taki pociąg jechałby z Warszawy do Krynicy w granicach jedenastu godzin. Ale po wybudowaniu łącznicy płaszowskiej, rewitalizacji Kolei Transwersalnej do prędkości chociaż 60 km/h i skończenia prac na CMK moglibyśmy mieć coś takiego:

  • Warszawa — Kraków Główny 2:30
  • Kraków Główny — Chabówka 1:50 (nie wiem jak to będzie, ale podobno przełożenie linii w związku ze zbiornikiem Świnna Poręba ma skrócić czas przejazdu o nawet piętnaście minut, do tego doliczam korzyść z wybudowania łącznicy płaszowskiej)
  • Zmiana trakcji na stacji Chabówka 0:20 (spokojnie powinno się dać)
  • Chabówka — Nowy Sącz 1:30 (jeśli udałoby się uzyskać prędkość średnią co najmniej 50 km/h; nie wiem, czy to możliwe, podobno Tatry w latach 70. robiły ten odcinek w dwie godziny)
  • Zmiana trakcji i kierunku na stacji Nowy Sącz 0:10 (kierunek nam sprzyja, a PKP Intercity nie mogłoby na siłę używać jednej lokomotywy do oblotu, bo i tak zmienia się trakcja)
  • Nowy Sącz — Krynica 1:33 (czas obecnie uzyskiwany przez TLK Poprad)

W sumie mamy 7:53, czyli urwaliśmy trzy godziny z czasu przejazdu. Nadal sporo i pewnie grupa Krynicka musiała by być mieć dwa składy w obiegu. Ale jakbyśmy mieli wagony panoramiczne takie jak SBB, to mogłoby chwycić — są to jedne z ładniejszych linii w Polsce. Przy okazji obsługujemy bardzo dużo miejscowości turystycznych (a stacja w Kasinie Wielkiej jest tuż pod stokiem narciarskim).

Wszystko to jest niestety tylko marzeniami. Bo nawet jeśli udałoby się zrewitalizować linię 104 to i tak PKP Intercity nie byłoby raczej zainteresowane, nie z ich niechęcią do trakcji spalinowej. (Świadomie pomijam plany budowy linii do Piekiełka, która prawdopodobnie mogła by skrócić ten czas jeszcze bardziej.) Koniec dygresji.

#Fot. 582
Przed stacją Żegiestów.
#Fot. 583
Krynica

Krynica Zdrój

Nie mogłoby się oczywiście obejść bez przejażdżki koleją linowo-terenową na Górę Parkową. Jest to najstarsza kolej tego typu w Polsce, zbudowana w 1937 roku (uruchomiona 8 grudnia). Trasa jest dwukrotnie krótsza (642 m) niż w przypadku Gubałówki (1298 m), jednak w przeciwieństwie do zakopiańskiej kolei ta zachowała swój pierwotny charakter. Zachowały się przedwojenne, modernistyczne budynki stacji dolnej i górnej (niestety na górnej zlikwidowano taras widokowy i kawiarnię na dachu). Wciąż kursują też pierwotne wagony wyprodukowane przez, jak głoszą mosiężne tabliczki wewnątrz: Zakłady Hutnicze Ludw. v. Roll \ Odlewnia Bern \ Szwajcaria. W nazwie przedsiębiorstwa wymieniony jest Ludwik von Roll, ten sam, którego nazwiskiem został nazwany jeden z systemów kolei zębatych.

#Fot. 584
Stacja dolna kolei linowo-terenowej na Górę Parkową.
#Fot. 585
Wagon numer 2.

Jaworzyna Krynicka

Udało mi się tego samego dnia wjechać jeszcze koleją gondolową na Jaworzynę Krynicką. Tu podobnie jak dzień wcześniej na Gubałówce: wiele nie było widać.

#Fot. 594
Jaworzyna Krynicka, stacja górna kolei gondolowej.
#Fot. 596
Z gondoli.
#Fot. 598
EN57-2013 po przyjeździe jako pociąg 30609 z Tarnowa.

TLK 33260/31262 Poprad

#Fot. 600
EP07-374 przy oblocie składu Popradu.
#Fot. 601
10 minut przed odjazdem.

Do Warszawy wróciłem nocnym pociągiem TLK Poprad, który wyruszając o 19.50 miał dojechać do Warszawy Wschodniej o 7.13 dnia następnego. Trasa przez Kraków, Kielce, Radom, Pilawę i Otwock ma długość 599 km, co wraz z czasem przejazdu jedenastu godzin i dwudziestu trzech minut daje prędkość handlową 52,62 km/h. Należy jednak pamiętać, że postój w Krakowie Płaszowie od 0.51 do 1.43 nie przyczynia się do dobrego czasu przejazdu pociągu. Niemniej rozkład w tę stronę jest i tak dużo sensowniejszy niż ten w przeciwnym kierunku — do Warszawy przyjeżdża się około siódmej rano, a nie w pół do pierwszej popołudniu, jak do Krynicy.

Poprad dojechał do Warszawy z dziesięciominutowym opóźnieniem, lecz nie to było główną niedogodnością. Do wagonu (Bautzen 86, po modernizacji) ani konwojenta Warsu nie można było się w żaden sposób przyczepić. Problem stanowił współpasażer, z którym dzieliłem przedział. Gdyby nie fakt, że był to wagon sypialny, narzekałby pewnie całą podróż. Ze wszystkim miał problem, a w szczególności z tym, że konwojent zakwaterował nas zgodnie z przydzielonymi miejscami. To skandal! Przecież jest tyle wolnych miejsc, a on złośliwie wsadził nas do jednego przedziału! Moim zdaniem, jeśli kupuje się bilet na przejazd w przedziale trzyosobowym nie można mieć pretensji o to, że nie ma się go całego dla siebie. Nawet wtedy gdy inne są puste. Nie wydaje mi się, żeby w hotelach gościom z rezerwacjami na standardowe pokoje przydzielano apartamenty tylko dla tego, że są wolne. Ale co ja tam wiem…

#Fot. 603
Mój wagon — sypialny Bautzen 86.

Tym wpisem kończę tę serię. W najbliższym czasie postaram się zrelacjonować kolejne wyprawy i wrócić do nieco zapomnianej, wielkiej serii o Szwecji.